top of page

Lidlowe zabawki dla psa

Rynek psich akcesoriów zalany jest różnego rodzaju bajerami i gadżetami dla psów. Sama chętnie ulegam nowościom zwłaszcza tym wyprodukowanym dla bezpieczeństwa. Nie zawsze jednak cena zabawki jest adekwatna do jej jakości czy trwałości, a ja posiadam jedną z bardziej niszczycielskich ras. Staffiki uwielbiają żuć, odgryzać i odrywać. Psy w ogóle to kochają więc często szukam czegoś co zmotywuje je nie tylko do żucia, ale i do zabawy. Kiedyś wydawało mi się, że drogie zabawki wytrzymają wiele, ale to MIT.

Tym razem trafiłam w LIDLU na wyprzedaż czy raczej zniżkę na zabawki dla psa. Ich cena regularna 14,99 ja kupiłam za 11,99. Sami przyznajcie, że jak na zabawkę dla psa nie jest to mega kasa, a zabawki prezentowały się całkiem solidnie. Wybrałam zabawkę do żucia oraz kulę smakulę - wsypujesz smaczki do jej bebechów, a pies chcąc je wydostać toczy ją po cały mieszkaniu. Chyba każdy psiarz wie o co kaman.

 

Piłeczka na przysmaki

Do pudełka dodano ulotkę zawierająca info o dacie produkcji, a nawet o dacie ważności, co mile mnie zaskoczyło. Oczywiście nie sądzę, aby zabawka przetrwała 3 lata z moimi staffikami, ale jednak data jest. Wybaczcie zmięcie ulotki, ale sami wiecie jak postępują klienci sklepów wielkopowierzchniowych. Im nie wystarczy info na kartoniku. Trzeba pomacać, wymacać i zmacać wszystko osobistymi paluchami. Inaczej nie można potem tego macanego odłożyć i wziąć nie macanego :)

Podoba mi się w tym opakowaniu duch ekologii. Kartonik z papieru, ulotka papier, a w środku piłka. Bez zbędnych woreczków foliowych czy wypełniacza.

W każdym razie piłka wykonana jest z ciemno zielonej gumy (foty nieco przekłamują kolor na rzecz zielonego odcienia) Dość grubej, ale na tyle miękkiej, że może być noszona w pysku. Guma jest dość gruba i piłka jest ciężka, ale nie za ciężka. W sam raz na konkretny rzut kiedy nie ma w środku SMACZKÓW.


Rozmiar nieco większy od piłki tenisowej. Fajnie trzyma się ją w dłoni, fajnie się nią rzuca. Może jedynym jej minusem, który od razu zauważyłam jest to, że w nieco wyższej trawie okiem ciężko ja namierzyć. Zlewa się z trawnikiem. No ale na szczęście odrobina motywacji i porzucona w chaszczach piłka zostaje odnaleziona przez nieomylny nos psa.

 

Używanie i zużywanie

Zabawki używałam niemal każdego dnia przez jakieś dwa miesiące. Niestety po tym czasie rozleciała się w iment. Jak na stado staffików przystało, dziurę należało nieco powiększyć aby smaczki szybciej wylatały. No i tak jakoś się zeszło, że zostało samo wnętrze kompletnie obskubane z powłoki zewnętrznej. Jeśli chodzi natomiast o zabawę w aportowanie samej piłki to chyba to było dla moich sów większą frajdą niż wyciąganie z niej smaczków. Tutaj jednak idea likwidacji ograniczenia w postaci powłoki zewnętrznej wygrywała i zabawkę musiałam raczej zabierać niż pozwolić psom aby sobie ładnie toczyły ja po podłodze, a wypadające smaczki traktowały jako super nagrodę za tę logiczną wykminę.


Napisze tylko, że jeśli chodzi o staffiki naprawdę ciężko jest znaleźć zabawkę, która spełni oczekiwania i naprawdę trzeba ją schować kiedy nie ma się zamiaru pilnować psa kiedy się nią "zajmuje".



 

Zabawka do pielęgnacji uzębienia

Tu ulotki nie znalazłam, może była, ale zniknęła z powodu Macaczy sklepowych. Ciężko mi to orzec, bo wzięłam ostatnią. Zabawka wykonana podobnie jak piłka z ciemno zielonej i szarej dumy. Dość ciężka. Wewnątrz gruby elastyczny, gumowy trzon na którym są kółka zielone i szare, zaopatrzone w wypustki do masażu dziąseł psa podczas żucia zabawki. Wypustki są też na końcach trzpienia w kształcie kości, które scalają wszystko do kupy.

 

Używanie i zużywanie


Cóż tutaj podobnie jak w przypadku piłki coś poszło nie tak i elementy zostały zdekomponowane. Kółeczka poszły w działanie osobno, z trzpienia środkowego zostały jakieś kawałki gumy.

Ta zabawka najlepiej sprawdziła się natomiast dla mojej bostonki. Ona jedna chyba kumała na czym polega magia zabawki czyszczącej uzębienie. Z samego żucia miała zabawę nie musiała od razu pragnąć dekompozycji.


Staffiki uznały zabawkę raczej za kolejne wyzwanie, które nie okazało się dla nich jednak zbyt trudne.






 

PODSUMOWANIE

Zabawki są rewelacyjne jeśli chodzi o utrzymanie czystości. Gumę myje się łatwo. Obie myłam wodą z dodatkiem płynu do mycia naczyń. U mnie sama woda się nie sprawdza, bo ja lubię być pewna, że poślizg ze śliny zniknął całkowicie. Nie suszyłam ich jakoś specjalnie jak zaleca producent. Po prostu obsychały same na ociekaczu do naczyń.

Obie zabawki testowałam przez okres jakiś dwóch miesięcy. Obie skończyły w podobny sposób.

Sprawdzą się naprawdę świetnie dla mniejszych psów. Guma jest na tyle twarda, że stawia właściwy opór, nie śmierdzi. Zabawka turlana o podłodze nie wydaje drażniących dźwięków podszytych plastikiem.

Jeśli chodzi o wytrzymałość jest ona średnia. Oceniam ją na 3. Nie biorąc pod uwagę w tej ocenie badania przeprowadzanego przez staffiki. Dla nich naprawdę ciężko znaleźć jest zabawkę na dłużej niż kwartał i to przy pełnej kontroli zabawy.


Polecam ją więc mniejszym psiakom i mniej niszczycielskim. Za tę cenę naprawdę warto sprawić psu takie "zajmowacze" czasu i przy okazji nieco obniżyć poziom emocjonalny.

23 wyświetlenia0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Newsletter

Zapisz się na newsletter, aby dostawać powiadomienia o nowych wpisać jeśli interesuje Cię tematyka tego bloga 

Dzięki za zapis!

  • Instagram
  • Facebook

Obserwuj nas

logo FCI
Zwiazek_Kynologiczny_w_Polsce_ZKWP-logo-D734C036EC-seeklogo.com.png

 

"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie" (autor nieznany)

bottom of page