top of page

Bo Sylwester zaczyna się 1 grudnia - nie czekaj do wiwatów, może być za późno

Zaktualizowano: 30 gru 2023


Nieuchronnie zbliża się koniec roku. Dla psiarzy czas napięć i spacerów z pośladami spiętymi jak na polu minowym. Ja wiem i rozumiem doskonale, że walenie petardami bez efektów, dla nas psiarzy jest zupełnie bez sensu. Jednak świata nie zdążymy do Sylwestra zmienić, tak samo jak głupoty z głowy wybić. Niestety.

Dlatego dziś zajmiemy się tym jak przygotować nasze Burki i inne psie Grażyny na nadchodzące huki i wstrząsy.

tutaj musimy podzielić psiaki na trzy kategorie.

PIERWSZA, która nic jeszcze nie kuma. To zwykle psiaki do roku, albo niewiele po. Czyli takie, które nie znają albo nie pamiętają jeszcze Sylwestrowych przebojów z miasta i wsi.

DRUGA to te, które już znają te dźwięki i panikują kiedy tylko coś choćby podobnego do huku czy wystrzału zdaje się im, że usłyszeli. Rozgladają sie nerwowo po chacie. Często na nas spogladają i wyczekują naszej reakcji. I tu często niezrozumienie działa niestety na niekorzysć psa. Tak! Często to potwierdzamy nieświadomie zamist olać zachowanie psa udając, że my nic nie słyszymy i w ogóle po co ta cała panika. Słowo "udawać" jest tu kluczem.

Jest jeszcze kategoria TRZECIA. te znają, kochają i się nakręcają, a najlepiej jakbyś petardą rzucił. do wykonania aportu takiego ładunku gotowe zawsze i zwarte.

 

GRUPA PIERWSZA

Co do małolatów i niedorostków to kategoria szczególna, bo tu nie jesteśmy w stanie przewidzieć pierwszej reakcji. Niestety nie jesteśmy też w stanie przewidzieć tego, że pierwsze "spotkanie" z sygnałem dźwiękowym jakim jest huk będzie w pełni zaplanowane. Zawsze w okresie około-noworocznym masa jest takich co to walą mimo zakazów byle czym, byle gdzie i byle kiedy. Najlepiej na środku osiedla w biały dzień.

Musisz zatem dobrze planować spacery tego dnia, aby znienacka nie strzeliła gdzieś blisko was petarda, bo wtedy może zdarzyć sie trauma, z którą praca jest niestety mocno potem utrudniona, a często nawet nie do odkręcenia.

Dlatego tutaj trzeba zastosować szereg działań habitualnych czyli takich, które przyzwyczają lub przynajmniej w jakimś stopniu malucha odczulą i zaznajomią z dźwiękami dla nich tak mało naturalnymi.

  1. Włączamy YouTube'a szukamy w lupce dźwięki petard, albo fajerwerki, albo strzelanina, albo burza. Są takie z dedykacja dla psów

 

Proponuję zacząć od ostatniego nagrania i najlepiej spróbować włączyc go na telewizorze razem z efektami wizualnymi i dość cicho. Dlaczego? Dlatego, że psiak bedzie nie tylko słyszał te dźwięki, ale bedzie także znał ich źrudło i kojarzył z obrazem.

Można także zacząć od dźwieków burzy, jeśli nie znamy reakcji ani na nie, ani na wybuchy fajerwerków. Jeśli wiemy, że nasz pies nie boi się grzmotów i błyskawic, a raczej są mu one obojętne zaczynamy właśnie od nich. Potem włączamy fajerwerki z nieco cichszym dźwiękiem i kontunuujemy nasze zajęcie sprzed przełączenia typu dźwieków.

Stopniujemy z czasem głośność. Nie unikajmy obrazu. Nawet jeśli potem pies usłyszy za oknem hałas, ale będą poprzedzać go rozbłyski będzie umiał odnaleźć te obrazy z przeszłości i skojarzyć ze sobą dźwięk i obraz. Znacznie go to upokoi.

Oczywiście nie piszę tutaj o wychodzeniu z nim i oglądaniu tego wszystkiego na spacerku. Cały czas opisuję postępowanie w domu, wewnątrz najlepiej znanego mu środowiska ze znanymi mu ludźmi.

Ważne jest także to, aby na poczatek włączać te dźwięki podczas wykonywania normalnych, codziennych czynności w domu. Trzeba zachować rutynę. Czyli gotujemy jak zwykle obiadek wtedy też pies jest bardziej skupiony na nas, bo przecież człowiek i kuchnia i jedzenie - wiadmo i łatwiej będzie mu ignorowac owe dźwięki. Może być cicho, nie musi być bardzo głośno. Do tego dojdziecie z czasem.

Można też włączyc hałas podczas zabawy z psem czy szkolenia choćby w domu podstawowych komend, nie od razu, ale w trakcie niby mimochodem.

Istotnym elementem tej habituacji jest abyśmy przy tym nie mówili do psa więcej i częściej niż zwykle. Nie reagujmy na jego zachowanie uspokajając go. Jeśli pies się boi i spogląda na nas tak naprawdę oczekuje jedynie potwierdzenia swojego strachu nie jego zaprzeczenia. Nawet jeśli słownie zaprzeczymy i staramy się go uspokajać głosem i gestami, efekt często jest odwrotny.


fota z wyszukiwarki obrazów google


Dzieje sie tak ponieważ nagrodą za dane zachowanie jest właśnie nasze zwrócenie uwagi na niego. Sposób w jaki to robimy nie ma znaczenia.

Podam Wam prosty sposób jak myśli pies:

"o matko ! słyszałeś to człowieku? Chyba to słyszałem, a ty? Co to może być? Nie wiem co to. Nie widze tego, słyszę te straszne huki. Nie widze skąd i gdzie i do tego drzy ziemia? słyszałeś człowieku ?"

- pies spogląda na nas z zasianą już lekką paniką lub ciekawością. i teraz jeśli my się do niego schylimy, uspokajamy go, głaskamy i mówimy

"super, nic się nie bój , będzie fajnie. to tylo wystrzały i zaraz to minie. Jesteś super pieskiem. Nie ma sie czego bać. Dzielny piesek"

-on odbiera to tak:

" matko!!! coś do mnie mówi, i ten łagodny ton uspokajający. Głaska mnie. Czyli jednak coś sie dzieje. Mam rację, że panikuje, bo jestem za to przecież chwalony i głaskany, bo inaczej by mnie olał/olała. zawsze mnie olewa jak się boje, a teraz jednak patrzę na nią. Czyli jednak coś się dzieje. Ona też to słyszy i chyba mnie potrzebuje skoro do mnie mówi. Nie wiem tylko czy to dobrze czy źle, ale na wszelki wypadek zachowam czujność."

Taki właśnie ma tok myślenia Twój psiak. Więc jeśli nagle ty zaczynasz reagować i zwracać na niego uwagę w tej nowej dla niego sytuacji, efekt niestety może być odwrotny do zamierzonego. istnieje wtedy większa szansa, że pies zacznie się bać jeszcze bardziej, bo dla niego nagradzasz jego stan, jego strach swoja uwagą. Zwłaszcza kiedy zachowujesz się wyjątkowo przy wyjątkowych okazjach. A przecież huki i Sylwek właśnie takimi są. Może to też pójść w innym kierunku i pies może się wręcz nakręcić. To też nie jest porządane zachowanie.


Nie należy emocjonalnie reagować kiedy pies kręci na boki głową próbując zrozumiec dźwięk. Im bardziej my go ignorujemy, tym bardziej pies jest spokojny. Upewnia się, że skoro na nas nie robi to wrażenia, może na nim też nie powinno.


Dlatego nasz stan emocjonalny też jest niesamowicie ważny. Pies czuje nas milion razy lepiej niż każdy inny człowiek. Staraj sie zachowywać spokojnie. Nie daj odczuć psu, że marwisz się o niego. Dla niego emocje negatywne to emocje negatywne. Czy martwisz sie o niego, czy o siebie tego on nie umie odróżnić. Będzie się więc martwić o to, że ty się czegoś obawiasz. Bedzie myślał, że on musi cię bronić w swoim imieniu, a to bedzie w nim wywoływać jeszcze gorszą panikę.

Dlatego ten trening huków i strzałów przed finałem, w środowisku kontrolowanym jest tak ważny dla szczeniaka i dla każdego innego psa, nawet jeśli on już zna te klimaty i na nie nie reaguje. Lepiej by nie dopadły go z zaskoczenia, kiedy nas nie będzie w domu.

 

GRUPA DRUGA - panikarze i uciekinierzy po kątach.


Nie będę ściemniać to jest poważna grupa, która ma najgorzej przewalone. Jednak wbrew pozorom najwięcej zależy tu od właściciela. A konkretniej od jego umiejętności panowania nad swoimi emocjami.


fota z wyszukiwarki obrazów google

Tutaj radzę zacząć od przygotowania farmakologicznego. Nie czekamy z wizytą u weterynarza i lekami na osatnią chilę. Leki uspokajające powinniśmy zacząć podawać minimum 5 dni wcześniej, zwłaszcza, że wcześniej odpalają się także maniacy petard. Stopniowo zwiększamy dawkę, aby nieco wysycić lekiem organizm psa. Jeśli czekasz na ostatnią chwilę, będziesz musiał/a podać psu dużą dawkę na raz, a pies który nie dość, że jest spanikowany i jeszcze czuje, że traci mentalnie kontrolę nad sobą przeżywa to bardziej mimo, że nam wydaje się spokojniejszy. Nie poprawiamy tym jego lęków, ale tylko przekładamy wszystko na następne występy za rok.


Pakuj więc psa do auta i do weta. Niech go zważy i pomierzy. A i jeszcze jedno! Wiem, ja nie jestem weterynarzem, ani nawet technikiem, ale nie daj sobie wmówić u swojego weta że "Poda Pan/i rano, w dniu Sylwestra i będzie ok" - absolutnie nie. Przekonaj weta, że chcesz zacząć podawać lek psu wcześniej. Niech on kombinuje i dobierze lek dawkę i jej wzrost odpowiednio dla Twojego psa. Dlatego musisz jechać tam z nim. Potrzebna będzie jego waga, a także osłuchanie choćby serca czy taki lek podać można w bezpieczny sposób. Jeśli Twój wet upiera się, że to rozwiązanie jest bez sensu - zmień weta.

rozwiązania na ostatnią chwilę nie są dobrym wyjściem z sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że są to takie zachowania nad którymi możemy też pracować wcześniej w podobny sposób jak ze szczeniętami. Puszczamy dźwięki kilka tygodni wcześniej i łagodzimy. Przyzwyczajamy na najgorsze. Jednak w tej grupie są i takie przypadki, gdzie choćby jeden dźwięk nawet z kompa czy telewizora od razu wywołuje reakcję której ani my, ani pies nie jest w stanie już potem wyhamowac. Wtedy nie ma co zaczynać od przyzwyczajania. Wtedy najlepiej jak najdłużej unikać owych dźwięków. Przeciagać ciszę tak długo jak tylko jest to możliwe.

Sam/a musisz wiedzieć jak Twój pies reaguje. W której grupie panikarzy jest. Czy można go spokojnie jeszcze przyzwyczajać wcześniej, aby potem ten lęk był nieco mniejszy czy pies reaguje od razu takim lękiem, że lepiej przeciagać ciszę ile się tylko da. W każdym razie tutaj leki naprawdę są koniecznością. Nawet jeśli unikasz farmakologi ile się tylko da, tym razem zwyczajnie nie ryzykuj zawałem u Twojego psa. Nie warto.


Kiedy już akcja się zaczyna i stało się, Nie klnij pod nosem, że k..a mać, znowu Te lumpy, te bydlaki, te nieczułe świnie nie liczące się z innymi. Nie zachwowuj się nerwowo. Nie chodź od okna do okna. Włącz tv i daj psu spokój. Udostępnij mu miejsce, w którym chce się schować.


fota z wyszukiwarki obrazów google

Nie wyciągaj go stamtąd, nie nawołuj. Delikatnie tylko zerkaj jak sobie radzi. Naprawdę subtelnie to rób, kątem oka dosłownie, aby on tego nawet nie zauważył. Nie mów do niego, nie uspokajaj. To nic nie da, a jedynie przedłuży zamartwianie się Twojego psa. Nie masz na to wpływu, ale masz wpływ na to jak widzi Ciebie Twój pies. Kiedy okres wybuchów dopiero się zaczyna, staraj się nawet nie spoglądać na psa, Kiedy on już wpada w panikę, jeśli odpowiednio wcześniej wdrożysz leki uwierz, będzie dużo spokojniejszy.


Możesz pomysleć, co ze mnie za zoopsycholog ? co to za rada? Powiem ci jednak tak. Czasem szukanie rozwiązań w przypadku kiedy sytuacja jest beznadziejna jest najgorszym co można zrobic psu. postaw się w sytuacji kiedy to Ty przeżywasz dramat. Kiedy bałbyś się o siebie albo rodzinę czy dziecko w sytuacji beznadziejnej. Co wtedy by ci pomogło? Czy ciągłe poklepywanie po plecach i mówienie, że będzie dobrze kiedy Ty dobrze wiesz, że to tylko słowa? Czy sama obecność bliskich i ich spokój pomogłyby wtedy i tobie ten spokój zachować i po prostu oczekiwać na koniec problemów i jakoś ten stan przetrwać ?

Jako zoopsycholog uważam, że czasem szukanie pomocy, kiedy można narobić więcej szkód jest po prostu bezcelowe. Wiele rzeczy można wypracować, ale pod warunkiem, że umysł psa jest na to gotów, a przerażenie nie jest takim stanem. wielu rzeczy nie da się zmienić na siłę. Można się tylko starać je łagodzić.

Ty najlepiej znasz swojego psa. Wiesz jak on się zachowuje. Wiesz gdzie przebiega ta granica przed kompletną utratą przez niego kontroli. Zastanów się jak bardzo chcesz się do niej zbliżyć.

 

Absztyfikanci z GRUPY TRZECIEJ - hojraki jakich mało. Szczekają, aportują, modulują, wyją, szaleją i wariują. Z tymi jest chyba najmniej problemu. To, że tacy są do przodu nie znaczy, że się nie boją czy, że ich nie obchodzi. Oni po prostu chcą pokazać, że mortal combat jest dla nich. Długie, męczące - niestety pewnie nie tylko ich spacerki już na tydzień przed i to codziennie. W sam sądny dzień męczący spacer i długi, masa ćwiczeń na zmęczenie nie tylko fizyczne, ale i intelektualne. Kiedy już zaczynają się strzały, rada podobna jak poprzednio. Nie nakręcamy psa, nie uspokajamy, ale i nie mówimy do niego. Nie zwracamy uwagi. Ziomki co nas odwiedzają lub ci, do których jedziemy my z psem, najlepiej aby wyjątkowo delikwenta olewali, nawet jeśli wcześniej głaskali i lubili, w Sylwka olewka. Wtedy pies zajmie się mentalnie zabieganiem o uwagę obojętnego plebsu, a nie będzie skupiać się aby naklepać petardo-rzucaczom i fajerwerko-puszczaczom. Tutaj także możemy zadbać o leki uspokajające, wyciszające nieco psa. Jednak jeśli wiemy, że nasz pies nie trzęsie się i nie boi. Nie paraliżuje go lęk, a jedynie chęć zabicia wszystkich wystrzałów, możemy uspokajacza podać mu jedynie w dzień sądny i ostateczny roku właśnie mijajacego. Uważam, że warto. Niech sobie prześpi czy niech się powłuczy po chacie niż zwala doniczki z parapetów i rysuje ściany, czy okna wam brudzi. Przecież dopiero na święta było pucowane.

 

Mam nadzieję, że moje rady pozwolą Wam trochę lepiej zrozumieć waszego psa i przygotować się na ten wyjątkowy dzień połączony z wyjątkową nocą.

Pamiętajcie, że musicie być pewni, że wasz psiak na żadne leki nie jest uczulony zanim je podacie po raz pierwszy. Musicie to skonsultować z wetem, aby mieć pewność, że lek będzie bezpieczny.

Nie czekajcie z działaniem na ostatnią chwilę. Znajdźcie już choćby kilka minut dziennie na przyzwyczajanie psiaka.

Jeśli cały proses przeprowadzicie spokojnie, małymi kroczkami, robiąc progresy, wasz pies będzie wam wdzięczny na całe lata. Oszczedzicie sobie i jemu lęków, strachu, stresu i wątpliwosci we własne możliwości. Unikniecie traum na całe życie i sami sobie zaoszczędzicie masę stresów i zamartwiania się o stan waszego psa.

Z całych sił sarajcie się zachować spokój i emocje na wodzy. Nie tylko petardy w ten dzień dają się we znaki waszemu psu, ale także goście, zapachy z kuchni, głośna muzyka. Tego dnia chyba każdy z nas jest mocno przebodźcowany. Bądźcie więc wyrozumiali i wspierający dla waszego psa, nawet jeśli ma to oznaczać całkowite zostawienie go w spokoju.


fota z wyszukiwarki obrazów google

 

jeśli podobał Ci się mój wpis podziel się nim z kimś komu może się on przydać. Chcę aby świadomość wsród posiadaczy psów rosła. Jest ich coraz więcej, a często widzę jak bywaja zagubieni. Niektórzy dopiero odnajduja się w porządkowaniu swojego życia rodzinnego z psem na pokładzie.

Serdecznie dziękuję Ci za Twój czas.

41 wyświetleń0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Newsletter

Zapisz się na newsletter, aby dostawać powiadomienia o nowych wpisać jeśli interesuje Cię tematyka tego bloga 

Dzięki za zapis!

  • Instagram
  • Facebook

Obserwuj nas

logo FCI
Zwiazek_Kynologiczny_w_Polsce_ZKWP-logo-D734C036EC-seeklogo.com.png

 

"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie" (autor nieznany)

bottom of page