top of page

Wybredny sierściuch - czyli bez opcji, że pies padnie z głodu w domu pełnym jedzenia

Zaktualizowano: 5 gru 2023


Pies lezy koło frytek

Jakiś czas temu wpadłam sobie na dyskurs z zapytaniem się łączący, co robić gdy mój pies nie chce jeść. Wybrzydza. Dramatyzuje. Mdleje już prawie z braku energii, a do tego jeszcze brak kupy i chudy i matko ratujcie....

Nie jest to odosobnione zapytanie. Zdarza się niemal każdemu właścicielowi swojego psa.

No cóż, będę brutalna. Ja w ogóle nie użalam się nad takim delikwentem. Po prostu u mnie na chacie jest za duża konkurencja do michy, a po drugie uważam, że żadne dziecko w domu z pełną lodówką nie padło jeszcze nigdy z głodu. Po prostu jestem liberałem. Nie chcesz, nie jedz. Proste. Ale.... bo zawsze jest ale.

 

ALE jest tu wartością najważniejszą. Jest bowiem kilka przyczyn, które musisz wykluczyć zanim zaczniesz działać na rzecz poprawienia sytuacji udawanego umierania z głodu przez Twojego psa, a są to:

ale nr 1 - pies nie je, ale wymiotuje albo ma sraczkę

ale nr 2 - pies kaszle, odkrztusza, ślini się mocno, ma złamany bądź chory ząb

ale nr 3 - pies nie pije wody, ma temperaturę, jest mocno ospały

ale nr 4 - siedzi w kącie, trzęsie się albo sika pod siebie

Te powyższe "ale" mogą sugerować, że dzieje się grubo, nie szukaj polecajek na fejsie leć do weta wtedy jak najprędzej

 

Poza tymi "ale" jeśli Twój psijaciel pije normalnie (o wodzie pisze oczywiście) i żuli od ciebie to co masz akurat przy ustach, a do tego dokazuje jak zwykle i daje Ci popalić swoją dynamiką nie miej obaw, delikwent leci w kulki. Ewidentnie czuje głód, ale na to co jesz Ty. Inny powód to taki, że dajesz mu nudne chrupki, monodieta może i sprawdza się u alergika, ale dlaczego akurat wciąż te chrupki? Czasem wystarczy zastąpić je jedzeniem dobrej jakości z puszki i problem nagle znika.

W przypadku szczeniąt problem niejedzenia jest podobny jak u dzieci, czyli - "hmm, dostałem już kiedyś coś fajnego od mamy czy taty i nie będę teraz już jeść tych brokułów tylko czekam na chipsa, a tym czasem niech wygra głód".

Jeśli kiedykolwiek dokarmiałeś malucha z ręki czymś pysznym, co w dodatku sam jadłeś i często jechało Ci tym z ust, a nie był to raczej psi chrupek to oczywistym jest, że on czeka na to co najlepsze. Naprawdę chudnie w oczach i rezygnuje z puszki czy chrupek przekonany, że właśnie dziś nadejdzie wiekopomna chwila, że on dostanie coś super super.... I trzyma miejsce.

Trzyma miejsce, bo choć maluchy są zachłanne to jednak nie wszystkie lubią się napychać. mają z tym problem głównie rasy małe. Kiedy taki brzdąc będzie starszy zrozumie, że to ciasne miejsce pod sercem rozciąga się, a wtedy zacznie się wciąganie już niemal wszystkiego. Chrupek, czy ogórek, a może obierka z ziemniaka, co nam na podłogę poległa podczas szykowania strawy ludzkiej.

W przypadku malucha sam więc widzisz, że mimo swojej pazerności one kalkulują, na co miejsce w żołądku zostawić warto. Jak sobie z tym radzić? Jest kilka sposobów na takich gagadków:


Pierwsze rozwiązanie dla tych co kochają i nie umieją odmawiać. Jeśli już masz coś pysznego i chcesz się tym podzielić z psem możesz to wykorzystać jako świetną motywację do nauki. Czyli, dajesz mu z dłoni coś co sam jesz, ale wymagasz. Uczysz siad, albo powtarzasz to co już umie. Pomyśl logicznie, masz coś w życiu za darmo? No raczej nie. Czemu więc dajesz za darmo psu?

Ważne jednak, aby wtedy nie siedzieć przy stole lecz odejść od niego, zejść na dywan i tam ćwiczyć. To rozwiązanie ma jednak spora wadę. Istnieje szansa, że psu tak się to spodoba, że nawet kiedy będziesz jadł sobie obiadki czy śniadanka przed nim on będzie żulił nadal przy Twojej nodze, a przy tym zacznie automatycznie wykonywać kombinacje naumianych tricków, aby wypróbować, przy którym się złamiesz.

Sposób drugi. idziesz i wkładasz to co masz w dłoni do michy. Niech sobie zje właśnie z niej. Niech micha będzie rogiem obfitości i pyszności. Dzięki temu budujesz poczucie, że micha to nie tylko te same chrupki i ta sama pora. Zmieniasz rutynę, a tym samym przywiązujesz psa do miski, a nie do Twoich kolan kiedy jesz. Jeszcze jeden plus. Nie będziesz mieć już oślinionych nogawek podczas obiadu. Ale uwaga, taki schemat grozi podobnie jak poprzedni tym, że pies pozna system i logicznie podejdzie do jego rozwiązywania. Bardzo szybko zauważy wzajemne zależności i będzie umiał tę ścieżkę świetnie wykorzystać. Niech mi nikt tu nie wmawia, że pies nie myśli logicznie.

Kolejnym pomysłem na niejadka jest dodać do jego chrupek nieco oleju rybiego, najlepiej im bardziej śmierdzi tym lepiej. Jeśli nie masz oleju na cito spróbuj polać jego jedzenie surowym żółtkiem. Nie używaj całego jajka. białko jaj zawiera akwidynę, rodzaj białka, które - wiąże biotynę i pogarsza nieznacznie, ale jednak wygląd sierści psa.

Wydaje się to rozwiązaniem banalnym, ale potrafi zachęcić największego nawet niejadka do jedzenia. Jest to jednak rozwiązanie krótkotrwale.

Świetnie sprawdza się dodanie surowego mięsa, czy podrobów w niewielkiej ilości, chodź to też nie idealne, bo można wyjeść tylko te co sensowniejsze kawałki, a reszta niech robi za tło.


Możesz spróbować dodać do suchej karmy - jeśli taką jada Twój pies, nieco karmy z puszki, one specyficznie pachną i są zdecydowanie smaczniejsze dla psa.

Nie polecam zbyt częstej zmiany karmy i próbowania z różnymi karmami do skutku. Możesz przez takie postępowanie nabawić własnego psa sraczki, zatwardzenia, alergii lub reakcji uczuleniowej. Skutki mogą być dość trwałe i bywają nieodwracalne.

Jednak mój osobisty pomysł to zostawić delikwenta samemu sobie i wprowadzić ograniczenia dostępu do jedzenia. Wiem wydaje się bestialskie. Jeśli jednak masz na uwadze nie tylko zdrowie, ale także pokazanie Twojemu psiakowi, istnienie zasad, które staną się potem jego rutyną musisz te zasady po prostu wprowadzić i stale je utrzymywać przez czas jakiś. Przynajmniej dopóki nie zauważysz, że pies pojął ich działanie. A pojmie dość szybko. W końcu ile można być głodnym. Ważne jednak aby ten głód naprawdę poczuł, a nie aby się mu tylko wydawało jak dotychczas.

Zakładam zatem, że Twój pies jest zdrowy, ale ma focha, że dostaje jakieś psie, a nie ludzkie. Musisz, powtarzam musisz się tego trzymać jeśli chcesz aby się udało. Ty i Twoja rodzina, Twoja mama i teściowa też. Zwłaszcza dzieci.

Krok 1 - koniec dokarmiania w czasie między posiłkami. Nie ma. Nic a nic. Nawet ani ani.

Krok 2 - jeśli to maluch ustal trzy pory karmienia. Nie musi być co do minutki, ale co do pół godzinki musisz się ogarnąć. Czyli załóżmy: rano przed wyjściem do pracy, po południu - po powrocie, ale uwaga! nie od razu po powrocie lecz kiedy już emocje powitalne opadną i trzeci raz wieczorkiem przed lub po spacerze. Zależy to od tego, czy Twój pies się załatwia wieczorem przed jedzeniem wtedy może być po. Jeśli natomiast musi dopchać, aby wypchać to przed spacerem.

Jeśli to pies dorosły powinien jeść dwa razy rano i wieczorkiem tak z godzinkę przed spankiem. Stawiasz michę i zostawiasz ją dostępną dla psa na 10 minut. Nie gadasz, nie chodzisz za nim, nie prosisz go. Nie zwracasz nawet na niego uwagi. Na chwalebne "siad i oczekuj" przed podaniem miski przyjdzie pora potem. Teraz gagatek musi się naumieć zasad.

Miska z jedzonkiem stoi sobie zatem te 10 minut. Ustaw minutnik to ważne. Mija 10 minut, a micha nadal pełna, albo niedojedzone. Zabierasz i koniec posiłku.

Nie ma. Nic nie mów po prostu zabierasz i działasz sobie dalej jakby nigdy nic. Nic miedzy czasie nie dajesz, nawet jak psiak ślini się na widok Twojego buta. Nic. I tak trzymasz delikwenta do następnej pory wyznaczonej wcześniej i stałej każdego dnia. Powtarzasz czynność. Mówisz pięknie proszę, jedz i zostawiasz michę na 10 minut.

Jeśli po całym dniu z pustym żołądkiem pies nadal wykazuje rebelie zabierasz, jak tylko minutnik pokaż, że minęły minuty na jedzonko. Przyznam, że nigdy żadnemu psu, z którym dotąd pracowałam nie udało się nie zjeść choćby trochę z michy przy drugim podaniu.

Teraz kiedy osiągnąłeś ten niepełny jeszcze sukces nie krzycz i nie chwal psa jakby Oskara wygrał, zwyczajnie fanie, że zjadł micha w miejsce niedostępne i do następnego. Taki stan rzeczy utrzymuj jeszcze kilka dni zanim podasz mu cokolwiek między posiłkami.

Zasady to: miska nie może być cały czas na podłodze nawet kiedy jest pusta

Nie karmisz między posiłkami, nawet jeśli szkolisz delikwenta postaraj się znaleźć motywator zastępczy dla smaczków, zabawka, sama zabawa lub coś do szarpania, ale nie jedzenie.

Miska dostępna zawsze o konkretnych porach przez 10 minut i koniec choćby stał i tam patrzył na nią. Staraj się przy tym nie zachęcać go do jedzenia, ani też nie wykonuj jakiś dziwnych tańców z michą przed nim. Zwyczajnie sypiesz, kładziesz i idziesz w siną dal. Wracasz za 10 minut. Nic nie sprawdzasz w tak zwanym międzyczasie. Nie zjedzone resztki usuwasz. Wsypujesz z powrotem do pojemnika czy tam chowasz do lodówki. Ważne aby nie pachniało z miski intensywnie kiedy jest poza zasięgiem psa. Musi wiedzieć, że nic w niej nie ma.

Czynności powtarzasz kilka dni pod rząd. Te same pory ten sam rytuał.

Na weekendach nie zmieniaj niczego. Nie śpij do 11. wstajesz i dajesz jak każdego dnia wcześniej. Cóż - dziecko to poświęcenie. Raduj się tym, że nie pluje Ci kaszką w twarz.


Daj psu na luz. Zaufaj jego instynktowi. Czasem pies zwyczajnie robi sobie przerwy w jedzeniu sam. Moja Migotka choć ma 9 lat i trzyma cały czas formę mimo, że jest po sterylce potrafi mi raz na jakiś czas strzelić jedzeniowego focha. Patrzy do miski, na mnie, po czym idzie sobie ostentacyjnie i ja nawet już nie czekam 10 minut. zabieram bo wiem, że ona nawet już nie wróci. Bywa jednak, czasem i tak, że szybko idzie na zewnątrz załatwia się i patrzy na mnie po powrocie. Ja wtedy wiem, że teraz dopiero zrobiła miejsce i teraz już zje. Cała akcja jednak odbywa się w ciągu tych 10 minut i podaje jej miskę ponownie, a ona zjada wszystko. Jednak nasz układ jest już wyrobiony. Ona zna moje zasady, a ja jej wyjątki, zawsze takie same zawsze dzieje się ten sam rytuał więc małe od niego odstępstwa są do zaakceptowania. Jednak powtarzam, to nie jest szczeniak, którego uczę zasad, a pies, który żyje ze mną już ponad 9 lat.

Z doświadczenia jednak wiem, że najszybszym i najlepszym sposobem na niejadka jest ..... i tu Cie nie zaskoczę drugi pies w domu. Wtedy problem z wybrednym sierściuchem znika jak za dotknięciem czarodziejskiej konkurencji do michy.

Jednak tę metodę odradzam. Wymaga ona największego zastanowienia się. Sporej dozy odpowiedzialności i masy rozmów z resztą rodzinki. Drugi czy kolejny pies to nie tylko więcej radości i miłości, ale i więcej wszystkiego, w tym zużytych na kupy woreczków ;)

Tyle w temacie. Czekam na Twoja reakcję i radość lub może niezadowolenie po nieudanej próbie. Gwarantuje natomiast, że każdy zdrowy pies prędzej czy później pęknie. Musisz tylko dać mu się chwile zastanowić czego on tak naprawdę chce. Może on sam nawet jeszcze tego nie wie. Ahhh, żeby tak nam ludziom umiał ktoś wskazać właściwy kierunek postępowania.

Może masz inny lepszy pomysł. podziel się. Chętnie poczytam.

31 wyświetleń0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Newsletter

Zapisz się na newsletter, aby dostawać powiadomienia o nowych wpisać jeśli interesuje Cię tematyka tego bloga 

Dzięki za zapis!

  • Instagram
  • Facebook

Obserwuj nas

logo FCI
Zwiazek_Kynologiczny_w_Polsce_ZKWP-logo-D734C036EC-seeklogo.com.png

 

"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie" (autor nieznany)

bottom of page